Dziś ten "wyjątkowy" dzień, którego bardzo nie lubię. Nie wiem jak go spędzę, nie wiem w co się ubiorę, a szczerze - to mało mnie to interesuje. Założę co popadnie, wezmę do ręki szampana i beztrosko jak dziecko będę zachwycała się fajerwerkami.
Jutro jest taki cichy dzień.
Na mieście tak pusto, ulice takie puste. Każdy odsypia.
a ja chodzę gdzieś pomiędzy pustymi ulicami i rozmyślam nad tym, jak to szybko leci czas.
Pamiętam jak w zeszłym roku pisałam swoje postanowienia. Wszystko skrupulatnie, na kolorowo. Siedziałam taka pochłonięta nadzieją, że uda się wszystkiego dotrzymać. Mały ludzik w głowie mówił "w tym roku uda się wszystko" i odnotowywał postanowienia z kartki wplątując je w karty graficzne zatytułowane "postanowienia", takie w moim mózgu. I co?
Nie udało się dotrzymać wszystkiego. Czasem nawet podałam się bez walki. Dlaczego?
Nie znam odpowiedzi.
xoxo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz