Moja pielęgnacja włosów w ostatnim miesiącu płatała figle, ponieważ były chwile zwątpienia, przeplatane z chwilami mega pielęgnacji, maseczek i tak dalej...
Jednak ja osobiście nie jestem zadowolona w pełni z ich stanu, jak zwykle zresztą. Nie wiem kiedy nadejdzie dzień, kiedy sobie powiem : WŁOSY KOCHAM WAS ! No cóż, czekam uparcie.
Nie mogę wciąż na moje włosy narzekać, bo jak usłyszą, to się zbuntują. Dlatego teraz troszkę je pochwalę. Na pewno wiem, widzę to, iż powoli wracają do swojego stanu, kiedy były piękne i zdrowe, małymi krokami, ale wracają. W dotyku są świetnie, gładkie. Widzę też różnicę w "scalaniu" się końcówek. Pomimo tego, że jest im bardzo ciężko, ponieważ były rozjaśniane bardzo dużo razy i traktowane kolorowymi tonerami. Czasem kiedy je PRZEproteinuję maską Kallos ( dla mnie świetna ) zaczynają się buntować, grymaszą i odstają.
Jeśli chodzi o porost, tradycyjnie raczej, 1cm. Jednak od niedawna piję drożdże i widzę że ruszyło je lekko do wzrostu, co prawda może jakieś 3mm, ale ruszyło :D
Zmiana koloru. Tak, nastąpiła, po długim zastanawianiu. Wracam do naturalnego brązu, czego się bardzo wystrzegałam, a jednak. Dlaczego? Prosta odpowiedź : miałam zwyczajnie dość tego, że czerwień wypłukiwała się po 2 tygodniach, wyglądało to niekorzystnie. Kocham czerwień i rudości u siebie, jednak ważniejsze są włosy. Mój brąz ma domieszkę miedzi i następnym razem na pewno użyję farby z miedzianym refleksem. Farbowałam Schwarzkof, Palette, Mousse Color Shake & Color, odcień 665, nugat. Za parę tygodni planuję lekkie ombre na końcówki, ale bardzo lekkie, żeby ich nie zniszczyć. Ogólnie zdecydowałam się też, dlatego że miałam dość wypłukiwania się mojego koloru właśnie na końcówkach, za tydzień był blond. A teraz, jak na razie, kolor na nich się trzyma. Odżywka do czerwonych moje włosy zaczęła barwić na dziwny, różowawy odcień.
/ jakość typowa dla cyfrówki, nie miałam pod ręką lustrzanki, nie było dobrego oświetlenia.
Na powyższych zdjęciach widać kolorek i powolne scalanie końcówek. Jeśli chodzi o moją pielęgnację to jak wspominałam, słaby poziom. Praktycznie w ogóle nie olejowałam z powodu lenistwa i braku czasu. Nie używałam systematycznie wcierek. Cały czas zbieram się do kozieradki, robię napar, użyję 3 dni i zapominam, a potem, po 7 dniach nie nadaje się do użytku, bo kiśnie, pomimo trzymania w lodówce. Kosmetyki używane przeze mnie :
1) Olej Dabur Amla, średnio odpowiada moim włosom, ale muszę zużyć.
2) Szampon Mrs. Potter's, bardzo fajny, też powoli zużywam, by testować inne.
3) Isana, Maseczka, do metody OMO (tą metodą zawsze myję włosy), mnie nie zachwyciła, na początku fajnie, ale sto razy lepsza była Ziaja, masło kakaowe do metody OMO.
4) Ziaja, intensywna odbudowa, zawsze po myciu, na końcówki, bardzo malutko, bo potrafi obciążyć, ale bardzo dobrze się spisuje.
5) Maska Kallos, towarzysząca mi zawsze wtedy, kiedy robiłam kompresik włosom, najczęściej w weekendy.
Plusem jest to, że zaczęłam pić drożdże, eliksir działa też na stan ogólny włosów, bo od kilku dni zauważam, że są lepsze po myciu, nie ma już uczucia siana, tz. jest, ale coraz bardziej się niweluje.
Na wiosnę wymieniam produkty. Zużyję obecne i następuje zmiana, będę testowała co raz to inne, nowe, lepsze itd. Także... zapraszam :)
nie polecam farb z palette, bardzo po nich wypadają włosy ! :c
OdpowiedzUsuńpo piance nie zauważyłam, po zwykłych palettach tak
OdpowiedzUsuń