15 września 2013

Koci świat.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...Pomyślałam, że musicie wiedzieć o mnie pewien fakt - jestem kociarą.  Kocham koty. Bardziej niż psy. Nie słucham ludzi, którzy gadają, że te stworzenia są wredne. Żeby tak powiadać, trzeba o tym mieć pojęcie. Ja przekonałam się na własnej skórze, że to najukochańsze zwierzęta pod słońcem. Wszystko zależy od tego, jak je traktujemy, jeśli pokochamy - one odwdzięczą się miłością bezgraniczną.


Jesteś kociarą jak ja? To zapraszam.
Tę miłość do kotów niewątpliwie odziedziczyłam po mojej mamie. Uwielbiam jej historie o kocie, którego nazywała Filemon, o tym jak wiązała mu piękne, kolorowe kokardy. Od dziecka w jej rodzinnym domu były koty. Zawsze na podwórku, czasem udomowione. I tą kocią pasją mnie zaraziła. 

Moją pierwszą kotką była Dorcia, którą niestety z prywatnych przyczyn musieliśmy wydać. Rozpaczałam. Pomimo tego, że była kotem, który chodzi swoimi ścieżkami i wcale mnie nie kochała, bardziej moją mamę. To wszystko wina tego, że byłam dzieckiem i nie potrafiłam do końca obchodzić się ze zwierzętami. Cieszę się jednak, że została wydana w jak najlepsze ręce, do pani, która miała duży dom, wiele kotów i masarnię. Dziwny fakt. To raj dla Dorci, kochała surowe mięso.

Drugim i najukochańszym kotem pod słońcem jest moja Inka. Piękny bąbelek, w dosłownym słowa znaczeniu, ponieważ jest grubiutka. Kiedyś trzymała linię, ale teraz się nieco zapuściła w postanowieniach (ma to po mnie). Jest cudowna. Cała czarna. I niech mi ktoś powie, że to szatański kot! Akysz! 
Trzeba ją poznać. 
Kilka faktów : śpi ze wszystkimi domownikami. Wtula się jak dziecko, uwielbia pieszczoty, pocałunki w główkę, głaskanie i mizianie. Nie odstępuje nas na krok, ogląda z nami telewizję, siedzi przy nas kiedy spożywamy posiłki, chodzi za nami krok w krok. Jest 24/7 z nami. Nie chodzi swoimi ścieżkami. Dostosowuje się do nas. Pisząc tego posta, leży jak Sid z Epoki Lodowcowej i ukradkiem spogląda na klawiaturę i szybko poruszające się, moje palce. Pozycja " na Sida " to jej ulubiona. 
Wciąż myśli, że jest małym, zgrabnym kotkiem i ładuje się do pudełek i pudełeczek. Pomimo tego, że jej gabaryty nie pasują. Nic sobie z tego nie robi. Śpi całymi dniami. Ma już w końcu 5 lat. 
Czasem od niechcenia ugania się za muchą. Lubi jeść niebieskie kwiatki z balkonu, co później nie jest przyjemne dla mnie, bo muszę po niej sprzątać. Zawsze kiedy jest spragniona pieszczot, ładuje mi się całym cielskiem na klawiaturę i uniemożliwia korzystanie z laptopa. Ma dziwny zwyczaj. Kładzie się na dywaniku przed wielkim lustrem w sypialni i... upaja się swoim sadełkiem. Dokładnie na nie spogląda w różnych pozycjach. Nie lubi być w tym momencie podglądana. Zawsze się oburza. Kiedy słyszy dzwonek do drzwi, warknie pod nosem jak pies, spogląda na mnie i biegnie do drzwi. Kiedy to domownicy, idzie do swojej pufy i pokazuje że cały dzień ją uporczywie drapała. Jest to kłamstwem, ponieważ sofa w salonie jest zdewastowana. Lubi chipsy sobie chrupnąć, kukurydzę, białe serki. Nienawidzi ryb i owoców morza. Zupełne przeciwieństwo mnie. Ma swoje dzieci, zmasakrowanego lewka - syna, którym gardzi i rzuca go po domu oraz białą myszkę - córkę, którą kocha. Nosi miśki po domu, liżąc je, przynosi pod nogi i miauczy. 
Aportuje. Dziwne? Kiedyś pokażę wam filmik. Ubóstwia papierki po cukierkach zwinięte w kulkę, kiedy rzucisz i mówisz "Inka aport" przynosi je i czeka aż ponownie będzie mogła zaapartować. Ma "pieskie zapędy". Chodzi krok w krok, reaguje na gwizd. Kiedy korzystam z toalety, a ona również potrzebuje na hasło "zajęte", odwraca się i wychodzi. Jak tu jej nie kochać? Jest prawdziwym przyjacielem. 


O, miałam tutaj różowe włosy.


Tak oto sobie spogląda.


Moja najpiękniejsza na świecie bestia! 
(na tych zdjęciach jest jeszcze szczupła)


U babci mam jeszcze drugą kotkę Tosię. W dniu kiedy zdechła moja kochana Diana, rottweiler, znalazłam ją niedaleko miejsca pochówku. Była malutka, miauczała i bała się. Została porzucona, bo była już udomowiona. Miała ok. 2 miesięcy. To znak? Być może, dziadkowie ją pokochali. Pomimo tego, że byli przeciwni. Teraz Tosia, jest młodą mamą (ma rok) i urodziła 4 kocięta, które zresztą, już prawie wszystkie znalazły swój dom. Tosia jest kochana. Choć, odkąd posmakowała życia na wolności, urządza sobie nocne przechadzki. Jednak zawsze wraca, wie gdzie jej dom. Śpi babci w nogach. I zawsze wskakuje na parapet i pokazuje się, co oznacza, że miewa się dobrze i wróci niebawem, za kilka godzin. 



Powyżej mama z córką, poniżej dwójka dzieci. Rudasek był cudowny! Znalazł kochający dom.

Oczywiście jak na typową kociarę przystaje, do każdego kota napotkanego na ulicy po prostu lgnę. I one lgną do mnie. Moi znajomi wróżą mi przyszłość typowej kociej matki, pani w sędziwym wieku, nie mającej rodziny, a chodzącej z wózeczkiem pełnym kociej karmy. Sama zresztą sobie postanowiłam, że jeśli nie wyjdę za mąż to poświęcę się zwierzętom. Będę miała schronisko, albo jakiś dom adopcyjny. Taka druga Wioletta Willas. 

Prócz tego kolekcjonuję książki o kotach i wszelkie gadżety. I poszukuję też ubrań z motywem kotów! KOCHAM KOTY! I uwierzcie mi, że są równie przyjazne człowieku jak psy! 
Czasem zachowuje się jak kotka, dlatego też mój chłopak mówi do mnie "kocie", "kotku", "kocico".
Mam takie instynkty, przymilam się, robię oczka jak Kot ze Shreka, jak nikt nie widzi zgrabnie stąpam po domu jak Eva Longoria z reklamy Sheba, a swoje prawdziwe, kocie ruchy uwieczniam w tańcu :). 




Mam nadzieję, że po tym poście nie będziecie mnie uważały za wariatkę!
Jestem w pełni normalna. 
Tylko kocham kocięta. 

xoxo
Wasza kocia Lols






10 komentarzy:

  1. No włosy to miałaś cudowne! Też jestem kociarą. Ostatnio próbowałam pogłaskać psa, który lizał moją mamę. I co? I użarł mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach były, były ale się zmyły, dosłownie, choć zostawiły po sobie okropny ślad w postaci zniszczeń, masakrycznych zniszczeń (efekt po tonerze). No i widzisz, czyli koty to twoje przeznaczenie! :D

      Usuń
  2. ja też uwielbiam koty! Gadżetów z kotami mam masę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..jak i samych kotów. A kociaki są przeurocze <3

      Usuń
    2. ja muszę powiększyć swoją kolekcję, jutro zabieram się za handmade z modeliny właśnie z motywami kociąt! / koty dziękują w moim imieniu! <3

      Usuń
  3. Zgadzam się z Twoim postem! Koty wcale nie są gorsze od psów i zupełnie nie mam pojęcia czemu ludzie tak uważają, irytuje mnie to ;/ Zdjęcia kotów, które dodałaś są przesłodkie :) Ja sama miałam kiedyś jednego, niestety już mi gdzieś zdechł, któregoś dnia wyszedł z domu i nie wrócił, ale fakt faktem było coś po nim widać, już nawet nie chciał jeść. Do dzisiaj pamiętam jak się z nim bawiłam, jak się uganiał za cieniem od ręki, jak skakał za kulką papieru, jak drapał o fotele, jak się łasił, 'całował' mnie po twarzy, domagał się głaskania (Mój też był czarny, nie żaden szatański, był to wspaniały ,kochany kociak!) Wcześniej chciałam przed nim przygarnąć innego, który przychodził czasem na nasz ogródek, dokarmiałam go etc raz nawet schowałam w...szafie aby go zatrzymać w tajemnicy przed mamą! xD Obecnie przychodzi do nas taki szary kotek z zielonymi oczyskami i mój facet dziś robił mu sesje zdjęciową ;D Z pewnością wrzucę zdjęcia na swojego bloga, gdy tylko je dostanę ;) Wkurza mnie takie coś co zobaczyłam dzisiaj, tzn weszłam na kwejka a tam był tekst typu ''Ala miała i kochała swojego kota'' i marzenia tej Ali jak sobie śni, że kotek to jej przyjaciel, a obok niej śpiący kot i jego marzenia ,że wyrywa jej wnętrzności, a potem podpis ''Ale kot nie kochał Ali'' ...no żenujące. Tym bardziej mnie to uraziło, że mam na imię Ala, ale mało tego dodatkowo komentarze mnie zszokowały typu: ''Przecież on kochał jej wnętrze'' etc. Nie rozumiem ludzi jak mogą tak bezsensowne teksty sypać. Prawda jest taka, że to już nie zależy nawet od tego, czy jest pies czy kot. Właśnie jestem tego samego zdania co Ty, że jak my będziemy dobrzy dla nich ,to oni dla nas także.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi z powodu kotka. Może przygarniesz tego szarego :D Tak, widziałam ten obrazek. Przeraził mnie myśleniem typowym dla mitów, legend i innych zabobonów. Też mi mówiono, że koty mordują, że się na dzieci rzucają, że duszą, a nawet... że kot by zjadł człowieka po śmierci. No szok. Dla mnie to istna głupota. Jestem porażona takimi tekstami, ale rzucam je w kąt, dlatego, że to nie prawda. Sama się przekonałam na własnej skórze. Na debilizm nie ma co reagować, bo z tym ciężko wygrać.
      Prawada jest taka, jaka jest - jak jest się dobrym człowiekiem w życiu, to i zwierze to wyczuje i będzie nas traktowało tak jak my jego. Jak jest się złym, nienawidzi się ludzi to i zwierząt.

      Usuń
  4. Też uwielbiam koty! Niestety nie mogę mieć żadnego w domu nad czym szczerze ubolewam :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczności z tych kociaków! Sama jestem również kociarą :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też jestem kociarą :D! Mam bardzo podobnego kota do Inki, calutki czarny i żółte oczy :) Do tego jest wyjątkowa - bo bez ogona :)

    OdpowiedzUsuń