____________________________
Skin Balance jest to podkład o długotrwałym efekcie. Opakowanie jest tradycyjne, aplikacja przyjemna. Zapach ma rewelacyjny, mnie osobiście przypomina prażone orzechy laskowe. Podkład znajdziemy w drogeriach Natura za ok. 25 pln. Pojemność tradycyjna 30 ml.
Co zapewnia producent ? Otóż : Wyjątkowo trwały podkład kryjący, maskujący wszelkie niedoskonałości cery. Perfekcyjnie dopasowuje się do struktury skóry przywracając jej blask i elastyczność. Unikatowa formuła kosmetyku gwarantuje komfort aplikacji oraz trwałość kosmetyku do 12 godzin. Zawiera odżywcze ekstrakty roślinne. Wodoodporny. Hipoalergiczny.
Czy się zgadzam z opinią ? Zaczynając, wodoodporny... eh, czyli może zapychać. Choć u siebie tego nie zauważyłam, podkładu już przestałam używać na rzecz lżejszych. Jeśli chodzi o trwałość produktu, to muszę się w zupełności zgodzić. Oczywiście, za kilka godzin zaczyna się cera świecić, wtedy podkład wygląda na taki "naturalny", cera staje się promienna. Konsystencja jest bardzo fajna, a podkład sam w sobie wydajny.
Ja wybrałam odcień 21 czyli PORCELAIN. Jednak jak widać na powyższym zdjęciu, nie jest on wcale taki jaśniutki. Na twarzy lekko ciemnieje, dlatego jest idealny na teraz, kiedy nasza skóra zaczyna się opalać. Nie klei się, nie ściera, nie podkreśla suchych skórek, nie waży się na twarzy. Aplikacja jest niesamowicie wygodna.
A tutaj efekt krycia na mojej (strasznie) problematycznej cerze. Jak widzicie wszystko jest ładnie pokryte. Nie robi efektu maski, wiadomo, że nie pokryje idealnie (jak widać), no ale nie można przesadzać, bo żadna z nas nie chce wyglądać jak clown :). Także z krycia byłam zadowolona. Przy okazji fajnie nawilża buźkę.
Myślę, że z czystym sumieniem mogę polecić ten podkład osobą, które wymagają nieskazitelnego wyglądu swojej twarzy i również zwracają uwagę na trwałość produktu. Polecam przetestować na sobie!
xoxo
Widzę,że całkiem nieźle radzi sobie z kryciem. Właśnie takiego testu szukałam, na problematycznej cerze... sam takową posiadam i te wszystkie recenzje na idealnych twarzach nic mi nie dają. Powodzenia w blogowaniu ;)
OdpowiedzUsuńTutaj miałam wręcz zaogniony, stan zapalny. Teraz jest lepiej, choć ostatnio wyskakują mi na żuchwach i szyi - jakiś problem hormonalny, wg mojej dermatolog. Ale co jak co... dobrze sobie radził wtedy z kryciem. Obecnie już używam lżejszych podkładów, choć mam jeszcze "dziurki" i trudno je zakryć. Chciałam właśnie pokazać tym postem, że problematyczną cerę też można w pewien sposób zamaskować i miałam nadzieję, że kogoś podniosę na duchu :D
Usuń