- niedorzeczne.
Fascynuje mnie ta cała zabawa modą, pochłania coraz mocniej. Od dawna.
'Jak to jest, że czasem na swoje odbicie patrzymy inaczej? Dostrzegamy wady i zalety, to wiadomo. Najczęściej wady. Przecież to tylko my, ci którymi jesteśmy codziennie. Przecież pomimo tych wad i tak funkcjonujemy normalnie. Budzimy się, wykonujemy naturalne czynności i wypełniamy swoje codzienne obowiązki, swoją "rutynę". A najczęściej to właśnie w lustrze dostrzegamy najwięcej wad. Ciekawe jak by wyglądał świat bez luster? No niestety, ma to też dużo wad, bo np. nie moglibyśmy się sobą pozachwycać - "och, jaką masz kształtną pupę w tych spodniach".
Moje lustro mnie nie lubi - ja jego też nie. Ba, "sklepowych" nienawidzę. W jednych mam cellulit i nogi jak wieloryb, a w innych nóżki jak u sarenki i figurę modelki. Dziwny jest ten świat.'
Koniec wywodu.
Nawet nie wiecie jaka była moja radość, kiedy dorwałam to cudeńko, jakim jest bordowe "coś".
Sezon wyprzedaży raczej już zakończony, a tutaj proszę... ostatnia sztuka za 39.99!
Piszczałam ze szczęścia.
Buty - moje ideały. Ciężkie, gruba platforma, czarne. Nic dodać, nic ująć.
[ płaszczyk - new yorker%, botki - sequin, rurki - terranova, torba - SH, komin - new yorker%, sweterek z angory - prezent od babci, jeszcze z pewexu, naszyjnik - new yorker% ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz